Kwestia szumiącego wiatraka w poszczególnych modelach PS2 na pewno nie zaważy o zakupie tej, czy innej wersji. To jest w sumie detal, ale osobom szcególnie wyczulonym na drobne szmery może niekiedy przeszkadzać, więc pozwoliłem sobie o nim napomnieć. Osobiście nie przykładam wielkiej wagi do tego, czy mój sprzęt pracuje głośno, czy cicho (co innego, jeśli na ruszt wrzucam zestaw Audio), ale sam fakt bezszumowego działania świadczy chociażby o lepszej konstrukcji urządzenia i dobrych jakościowo elementów, na które urządzenie się składa.
Masz rację mówiąc, że najbardziej uciążliwym podzespołem jest charczący napęd. Niekiedy miałem wrażenie, że w środku PS2 wiruje zębatka, a nie płyta, bo dźwięk wydobywający się spod czoła Czarnuli przypominał odgłos, towarzyszący przestawianiu wskazówek zabytkowego zagara ;].
Jeszcze mały akapicik w kwestii zgonów Czarnuli. Pisząc o awaryjności PS2 nie miałem na myśli przypadków złego traktowania konsoli przez jej użytkownika. Skoro sprzęt karmiony jest kanapkami z dżemem zamiast czystych CeDeków i od czasu do czasu polewany gulaszem, colą, piwem, moczem psa i rzygiem kota, to siłą rzeczy skazany jest na rychłą śmierć. Jednak przypadki o których wspomniałem dotyczą ludzi, którzy dbali o swoją konsolę lepiej niż o siebie - ot, kilka obejrzanych filmów na DVD, parę tygodni grania (na oryginałach) i szszszsz....tszszsz...tszszbbzzszyyt - laser nadaje się do wymiany. Niestety nie są to tylko moje wymysły, ale prawdziwe sytuacje, które dodatkowo spłukały właścicieli swoich konsol.
Bati pisał o tym, że starsze modele PS2 bardziej nadają się do przestrajania i dłużej funkcjonują po takim zabiegu - przynajmniej ja tak to zrozumiałem. Podając kontrargument, chciałem zwrócić uwagę na to, że Twoja konsola trzyma się równie dobrze, mimo że należy do nowszej linii ;].