Terminatoor 3
: 26 sierpnia 2003, 01:45
Był już topik o "Władcach elfów", był osobny o niejakich "kolorowych pigułkach" (jakeś extasy czy coś... ). Naszdedł więc czas, by zasilić Off Topic tematem poświęconym "cyber - krzemowi".
Na trzecią część Terminatora (wybaczcie, że będę pisał bez """ ) czekałem odkąd jako mały brzdąc obejrzałem dwójkę (chlip, nawet mi łezka pociekła polikiem, gdy Arnie brał gorącą kąpiel...). Wtedy jeszcze niewiele rozumiałem z tego całego zamieszania, aczkolwiek wykazywałem przejawy kojarzenia faktów. Dzisiaj wyżebrałem (dosłownie) od qmpla trójeczkę. Trochę późno, ale co tam... MUSZę obejrzeć ! Więc obejrzałem. Wbrew moim obawom, film okazał się nad wyraz udany. koniec smutów, przejdę do konkretów.
Zacznę od FABUŁY.
Wg. mnie bardzo dobre rozwinięcie poprzednich częśći, bez zbędnych momentów (właśnie o TYCH "momentach" mówię ). Wszystko zbite w wielką, pięknie cuchnącą kupę... Ale tutaj znalazłem jeden (z nielicznych) minus (całkiem spory)... Dlaczego do cholery, twórcy postanowili odkryć tak wiele kart ??? Czy Terminator musiał aż tak bardzo paplać jęzorem i powiedzieć o wszystkim ? Ja wcale nie chciałem wiedzieć, że (kto nie jeszcze nie oglądał, niech nie czyta) John Connor umrze w niedalekiej przyszłości (2023 r. - o ile mnie słuch nie zawiódł). Chętnie przyczepiłbym się jeszcze do palanta, który wymyślił, żeby Arnie włozył te idiotyczne okulary na samym początku filmu ( T zabrał je temu frajerowi z baru/burdelu)... Zgroza.
Na drugi ogień idą tak cenione przez współczesne dzieci EFEKTY SPECJALNE
Doskonałe... Scena pościgu na TX'a (tej przemiłej pani) za Connorem WYMIATA. To samo widziałem w drugim Matrixie, lecz patrząc z perspektywy czasu wygląda to biednie, he he. Wizualizacja uszodzeń cyborgów także świetna; ujęcia "wskrzeszającego" się TX'a - przewspaniałe. Ogólnie - Mniodek
Teraz Dźwięk.
Wszystko wspaniale, ale gdzie jest do chole*y motyw przewodni z poprzednich części ? GDZIE ???
To strasznie skaleczyło film. Ale tak po głębszym zastanowieniu, stwierdzam, że motyw ten nie mógł być użyty, ponieważ zabrakło optymistycznego momentu. Chodzi o to, że w poprzednich ep. melodyjka grała kiedy wszytsko dobrze się kończyło... Koniec T3, nie był wcale szczęśliwy - piekło dopiero się zacznie. Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumiał.
Teraz trochę o Aktorach/
W sumie nie mam zastrzeżeń. Postać Johna Connor'a wg. mnie dobrana idealnie (chodzi o wygląd - taki trochę zabijaka ). Minusy ? Na siłę jeden... Małżonka "przywódcy" mogłaby być trochę ekhem... ładniejsza (osobiste oczucie ).
Krótkie podsumowanie.
Film mnie nie zawiódł. Nie zniszczył fabuły z poprzednich ep., klimat świetny - podobny do 1 i 2. Na tle ostatnich superprodukcji wypada zdecydowanie najlepiej. Matrix'a 2 kładzie na łopaty. Coś mnie korci, żeby wystawić ocenę. Niech będzie 9 za małym "-" (minus - za te durne cyngle). Dlaczego 9, a nie 10 ? Za to, że Terminator za dużo wygadał - kto dobrnął szczęsliwie do tego momentu wie o co chodzi. Koniec smutów
Na trzecią część Terminatora (wybaczcie, że będę pisał bez """ ) czekałem odkąd jako mały brzdąc obejrzałem dwójkę (chlip, nawet mi łezka pociekła polikiem, gdy Arnie brał gorącą kąpiel...). Wtedy jeszcze niewiele rozumiałem z tego całego zamieszania, aczkolwiek wykazywałem przejawy kojarzenia faktów. Dzisiaj wyżebrałem (dosłownie) od qmpla trójeczkę. Trochę późno, ale co tam... MUSZę obejrzeć ! Więc obejrzałem. Wbrew moim obawom, film okazał się nad wyraz udany. koniec smutów, przejdę do konkretów.
Zacznę od FABUŁY.
Wg. mnie bardzo dobre rozwinięcie poprzednich częśći, bez zbędnych momentów (właśnie o TYCH "momentach" mówię ). Wszystko zbite w wielką, pięknie cuchnącą kupę... Ale tutaj znalazłem jeden (z nielicznych) minus (całkiem spory)... Dlaczego do cholery, twórcy postanowili odkryć tak wiele kart ??? Czy Terminator musiał aż tak bardzo paplać jęzorem i powiedzieć o wszystkim ? Ja wcale nie chciałem wiedzieć, że (kto nie jeszcze nie oglądał, niech nie czyta) John Connor umrze w niedalekiej przyszłości (2023 r. - o ile mnie słuch nie zawiódł). Chętnie przyczepiłbym się jeszcze do palanta, który wymyślił, żeby Arnie włozył te idiotyczne okulary na samym początku filmu ( T zabrał je temu frajerowi z baru/burdelu)... Zgroza.
Na drugi ogień idą tak cenione przez współczesne dzieci EFEKTY SPECJALNE
Doskonałe... Scena pościgu na TX'a (tej przemiłej pani) za Connorem WYMIATA. To samo widziałem w drugim Matrixie, lecz patrząc z perspektywy czasu wygląda to biednie, he he. Wizualizacja uszodzeń cyborgów także świetna; ujęcia "wskrzeszającego" się TX'a - przewspaniałe. Ogólnie - Mniodek
Teraz Dźwięk.
Wszystko wspaniale, ale gdzie jest do chole*y motyw przewodni z poprzednich części ? GDZIE ???
To strasznie skaleczyło film. Ale tak po głębszym zastanowieniu, stwierdzam, że motyw ten nie mógł być użyty, ponieważ zabrakło optymistycznego momentu. Chodzi o to, że w poprzednich ep. melodyjka grała kiedy wszytsko dobrze się kończyło... Koniec T3, nie był wcale szczęśliwy - piekło dopiero się zacznie. Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumiał.
Teraz trochę o Aktorach/
W sumie nie mam zastrzeżeń. Postać Johna Connor'a wg. mnie dobrana idealnie (chodzi o wygląd - taki trochę zabijaka ). Minusy ? Na siłę jeden... Małżonka "przywódcy" mogłaby być trochę ekhem... ładniejsza (osobiste oczucie ).
Krótkie podsumowanie.
Film mnie nie zawiódł. Nie zniszczył fabuły z poprzednich ep., klimat świetny - podobny do 1 i 2. Na tle ostatnich superprodukcji wypada zdecydowanie najlepiej. Matrix'a 2 kładzie na łopaty. Coś mnie korci, żeby wystawić ocenę. Niech będzie 9 za małym "-" (minus - za te durne cyngle). Dlaczego 9, a nie 10 ? Za to, że Terminator za dużo wygadał - kto dobrnął szczęsliwie do tego momentu wie o co chodzi. Koniec smutów