Mógłbyś mi wyjaśnic pojęcie "Złota" bo jakoś w moim posiadaniu Pegaza nie zetknąłem się z tym...
A teraz garśc ciekawostek na temat Pegaza
1) Pamiętacie te mylne napisy na kartridżach „100 in 1” lub jeszcze lepiej „1200 in 1”? Nic bardziej mylnego, gdyż na kartridżu było rzeczywiście tyle pozycji, lecz tylko pierwsze sześć lub siedem(zależnie jak trafił) to były różne gry, a reszta pozycji to nic innego jak w jakimś stopniu podrasowanie pierwszych lub identyczne kopie. Swoją drogą jeśli trafiono na coś w stylu „4 in 1”, to wiedzcie, że wtedy można było się spodziewać czterech różnych gier i zazwyczaj były to niczego sobie tytuły. Przykładowo ja w takiej paczce miałem kiedyś: Adventure Island 3, Power Rangers, jakiegoś platformera z Pokemonami i inny japoński tytuł oparty na jakiś super herosach(nazwy niestety nie pamiętam...)Kiedyś także miałem kultowy kartridż 168 in 1, który miał swoją siłę w dużej ilości hiciorów(wszystkie Donkey Kong,Contra, Arkanoid, PacMan, Galaxian i Galaga, Mario Bros i SMB, Tetris, Sky Destroyer plus do tego kilka innych kultowych gier), ale siła tego kartridża tkwiła w możliwości oszukiwania w każdej z wymienionych gier. Było to na tyle zaawansowane, że w Contra mogłem automatycznie wejść do levelu 8 z najlepszą bronią i setką żyć. To samo dotyczyło pozostałych gier zamieszczonych rzecz jasna...
2) Jedną z wad Pegazusa były dołączane do niego zasilacze, które w skrajnych przypadkach potrafiły się spalić średnio raz na dwa miesiące(kolega tak miał), lecz miałem tego fuksa, że mi żaden zasilacz nie padł(zastanawiam się czy ładowarka od starej Nokii posłużyłaby jako zasilacz), ale... główną wadą konsol wymienianą przez wielu rodziców był zbyt krótki kabel od joysticka(1/3 długości kabla DS2). Tak w ogóle to w tych późniejszych podróbkach, to pady często się psuły, a powodem usterek zazwyczaj była niedziałająca oś w krzyżaku(złamanie plastkiowego elementu). Na szczęście wtedy wystarczył super klej, lub zakup pada za nie mniej niż 20 zł. To samo dotyczy pistoletów w tych późniejszych produkcjach, które nie wiedzieć czemu po jednej lub dwóch rundkach w Duck Hunt, Hogans Alley, czy Clays Shooter zawsze nadawały się do kosza na śmieci.
Jak tak teraz patrzę na wejście zasilacza, to PS2 ma podobne
3) Wracając do kartridży, to gdy świeżo po zakupie konsola miała problem z jego odczytem to wtedy... stosowałem swój sposób, który polegał na wyciągnięciu obudowy nośnika danych(do konsoli wkładano tą zieloną kość, która pod wieloma względami przypomina kości RAM). Zazwyczaj sposób skutkował, ale także panował mit, żeby świeżo kupiony kartridż, gdy przyszło się z zimna, położyć na dwadzieścia minut na kaloryferze, aby „doszedł do siebie”.
4) Wraz z „klawiaturowymi pegazami” dodawano pewien szary kartridż.... to coś nosiło nazwę „48 Function” i stanowiło taki mini system operacyjny. Można było podłączyć do konsoli myszkę dołączaną do zestawu. Po uruchomieniu dostawaliśmy coś na wzór okna z Windows 3.1 i zestawem aplikacji, który miał wykorzystywać możliwości klawiatury i myszki. Zawierało to edytor tekstu, gry taneczne, całą grę Hyper Olimpic, pasjansa czy edytor BASIC(!). Tych narzędzi było więcej, jednak niestety to coś ograniczało rolę do uruchamiania programów z kartridża, a szkoda bo kilka dodatkowych funkcji, jak zapisywanie zawartości kartridża do RAM konsoli i odpalanie za pośrednictwem OS innych kartridży, to mielibyśmy Windows Pegazus, a tak pozostaje niedosyt...
5) Może tak z trzy lata temu pojawiło się urządzenie, które jak się później okazało, było hitem komunijnym. Obudową było łudząco podobne do PSP, jednak tak naprawdę było to niejakie MP5(nie mylić z karabinem o tej nazwie). To coś pełniło normalne funkcje odtwarzacza MP4, czyli odtwarzanie filmów i muzyki, kompatybilność z USB 2.0 (odtwarzacz ma wbudowane 4 GB pamięci). Jednak to co różniło go od innych tego typu urządzeń, to fakt, że MP5 ma wbudowany emulator Pegazusa. Gry możemy zrzucić do odtwarzacza za pośrednictwem USB w formacie *nes i w odpowiednim folderze uruchomić żądaną grę z pliku. Miałem okazję przetestować to „coś”, gdyż dwóch z mojego kuzynostwa dostało to także na komunię i sprzęt bezproblemowo radził sobie z emulacją każdej odpalonej gry, lecz problem pojawiał się przy obsłudze mapperów (w tym sprawdza się jako jedyny FCE Ultra), które pojawiały się zazwyczaj w składankach, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w trakcie nużącej jazdy pociągiem pograć sobie jeden z szlagierów z tej jakże zacnej platformy.