NBA 2K11 (Single Player)

Recenzje gier z systemu PlayStation 2 opublikowane na łamach serwisu PSEmu.
Awatar użytkownika
Yohokaru
Senior
Senior
Posty: 192
Rejestracja: 15 lutego 2011, 14:51

NBA 2K11 (Single Player)

Post autor: Yohokaru »

Tytuł gry: NBA 2K11 (Single Player)

Wydawca: 2K Sports

Rok wydania: 2010

Gatunek: Sportowe/Koszykówka

Wśród otaczającego mnie społeczeństwa zawsze się wyróżniałem. Kiedy wszyscy w zerówce bawili się zabawkami, ja czytałem gazetki różnego typu. Gdy wszyscy grali w nogę, ja stojąc na bramce wpuszczałem wszystkie gole, tak aby zdenerwować tych, którzy według mnie nie byli godnymi mej uwagi. Podczas meczów siatkówki, ja rzucałem do kosza z dwutaktu... Właśnie, kosz... Do dziś darzę tą grę ogromnym szacunkiem, za pracę zespołową, rzuty za trzy punkty i wszystkie filmy fabularne, które w jakiś sposób promowały najlepszą ligę zawodowców tego sportu, czyli amerykańską NBA. Kilka wiosenek wstecz zaliczyłem na PC demo takiej gry, jak NBA Live 2003... wciągnęło mnie tak, że potrafiłem ten sam mecz grać pięć razy z rzędu, za każdym razem inaczej. Dziś siedzę przy swoim PS2, NBA Live upadło, a ja pogrywam sobie w konkurenta tej serii, czyli NBA 2K11. I wiecie co? Nie wiedziałem, że na PS2 można wydać w tym czasie tak dobrą grę. Jeżeli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam do dalszego czytania.

Jak przystało na dobrą koszykówkę, to musi ona być symulacją z prawdziwego zdarzenia. Podczas pierwszego uruchomienia, chciałem szybko przenieść się na arenę, więc wybrałem Quick Game. Pierwsze co rzuca się w oczy to licencja gry. Mamy do dyspozycji całą ligę NBA plus do tego kilka drużyn związanych z All Stars Weekend, oraz kilka składów najlepszych dekad ubiegłego wieku. Podoba mi się, że w wielu drużynach możemy przebierać w pakietach retro koszulek niezależnie od tego, czy gramy na wyjeździe, czy u siebie. Wybrałem San Antonio Spurs na Toronto Raptors, a więc czas na mecz. Warto wspomnieć, że autorzy aby umilić ładowania, to wrzucili do nich zestawy pytań związanych z wiedzą o NBA. Odpowiadać możemy czterema głównymi przyciskami pada, a same pytania są co najmniej trudne i na mało które znałem odpowiedź(pomimo, że orientuję się w angielskim). Widać, że to smaczek dla fanów i dobrze, bo zapewne duża część odbiorców gry to oni. Tym zwięzłym komentarzem przechodzimy do opisu meczu.

Gra wita nas widokiem kibiców, którzy jeszcze kupują bilety, pamiątki itp. przed wejściem do stadionu. Nagle słychać głosy komentatorów, którzy zaczynają transmisję. Wtem przenosimy się na arenę, na telebimie lecą filmiki, publiczność szaleje, a koszykarze dopinają ustawienia taktyczne wraz z trenerami. Po chwili zbliżenie na arenę. Gracze i sędzia ustawiają się na pozycjach, spikerzy prezentują wyjściowe piątki i informują o rozpoczynającym się spotkaniu. Tutaj przerwę na chwilkę, ponieważ chcę wtrącić, że wstęp, który oglądamy przed każdym spotkaniem, pomimo tego, że jest ciut monotonny, to idealnie wprowadza w atmosferę trgo amerykańskiego luzu, którego jakże u nas brakuje. Ja osobiście poczułem się jakbym oglądał prawdziwy mecz, a to chyba dobrze. Wracając do gry... sędzia podchodzi do kapitanów, którzy za chwilę będą łapać piłkę. Z naszej strony już musimy działać wciskając do oporu kwadrat. Sędzia rzuca... i piłka moja! Kreuję pierwszą akcję. Podanie do rozgrywającego. Stoper z Toronto już nas kryje. Trzeba się rozejrzeć za wolnym graczem... na skrzydle! Podanie i szybki rzut kawałek przed linią trzech punktów. Chwila niepewności... trafienie! Rozgrywający Toronto idzie po piłkę, a wtym czasie nagle gra atakuje logiem 2K i pokazuje replay akcji, gdzie w tle słychać liczne komentarze od spikerów(swoją drogą świetnych) i przygrywki typowe dla tego sportu zapdawane przez dyskodżeja. Takich płynnych przejść w „ripleje” będzie wiele. I dobrze, bo to nadaje charakter prawdziwej transmisji telewizyjnej. Kolejne akcja, tym razem rywal. Ja podbiegam dwoma zawodnikami do posiadającego piłkę i zaczynam Double-Team(podwójne krycie). Oponent rzuca dalej. Podbiegam i wychylam gałkę, by odebrać piłkę. Bezskutecznie, gdyż kolejne podanie zostało skierowane na bliższą granicę kosza. Tymczasem zegar, który odmierza 24 sekundy do rzutu tyka dalej. Rzut! Odruchem naciskam trójkąt, który służy za blok, co pomimo wykonanego rzutu obniża jego skuteczność. Piłka na szczęście odbija się od kosza, lecz sędzia odgwizduje faul. Tutaj przed opisem rzutów osobistych się zatrzymam, aby opowiedzieć trochę o sterowaniu. Jak to w grach zespołowych bywa musimy zarówno się bronić, jak i atakować. W ataku mamy do dyspozycji trzy rodzaje podań. Pierwsze to podanie oburącz wykonywane krzyżykiem. Podanie jedną reką(lekkie) to już domena kółka. No i trzecie według mnie najważniejsze. Podanie kontrolowane. Gdy nie wiemy gdzie rzucić możemy wcisnąć któryś z triggerów (chyba L2). Wtedy nad głowami naszych zawodników pojawią się symbole przycisków. Wciśnięcie któregoś z nich, spowoduje podanie piłki do niego. Świetna funkcja, jeśli chcemy zaskoczyć oponenta lub obmyśleć taktykę następnej akcji. Następny pomysł autorów to dwa sposoby oddania rzutu do kosza. Pierwszy z nich polega na przytrzymaniu do odpowiedniego stopnia kwadratu, a drugi na stosownym wychyleniu prawej gałki na dół(przy rzutach osobistych musimy użyć tego). W zależności od tego, który sposób przypadnie nam do gustu, to musimy pamiętać o tym wyważeniu rzutu, bo za krótkie lub za długie wciśnięcie spowoduje, że rzut po prostu nie wyjdzie. Warto nadmienić, że długość przytrzymania jest inna przy rzutach z różnej odległości, a trafienie z połowy boiska graniczy z cudem. Przy wsadach, które dla większości graczy są podobne(załeżnie jak podejdziemy lub podbiegniemy do kosza) nie trzeba przytrzymywać klawisza. Przechodząc do defensywy, to mamy możliwość blokowania strzałów trójkątem, wspomnianego wcześniej podwójnego krycia oraz zabierania piłki przy użyciu prawej gałki. W zależności jak oponent jest ustawiony, to musimy podejść do niego tak, aby sukcesywnie odebrać piłkę. Także ta funkcja sprawdza się przy przejmowaniu podań, bo gdy piłka leci, a my jesteśmy w promieniu jej lotu, to możemy wychylić gałkę w odpowiednim kierunku w celu jej zgarnięcia. Przechodząc do AI oponentów, to z każdym poziomem trudności jest ono lepsze, lecz nawet na pierwszym Rookie zdarzyła się sytuacja, gdy Paul Pierce dwa razy z rzędu przejął moje długie podanie, po czym z impetem wpakował mi dunka do kosza. Gdzie ja to... aha rzuty osobiste. No więc jest to mała mini gra, która polega na odpowiednim wychyleniu gałki w dół. Trzeba uważać, by nie trzymać za długo lub by nie skręcić lekko, bo gra wtedy może nie zaliczyć rzutu np. „Not Centered(with perfect relase)”. Najlepiej jak trafimy w perfecta, choć na OK też często idzie trafić. Podsumowywując, to wszystko jest bardziej symulacyjne w porównaniu z sukcesorem EA i oczywiście wychodzi to na plus, zwłaszcza, że wreszcie gram w kosza, w którym piłka rusza siatką na wszystkie strony, a nie tak jak w Live na prosto. Także na pochwałę zasługuje swoboda kreacji akcji oraz brak bezradności w obronie. Jak dla mnie to jestem na tak!
Teraz warto w kilku zdaniach opisać zjawisko Time Out, które występuje w trakcie meczu. Jest to krótka przerwa na polecenie trenera w celu dopasowania taktyki do czasu i wyniku. Pojawia się animacja, muzyka gra w tle, maskotka Bullsów tańczy(naprawdę!). Warto wykorzystywać Time Out w celu chociażby przyspieszenia zmian w składzie czy formacji. Po każdej kwarcie także komnetatorzy przedstawiają swoje opinie na temat najlepszych graczy kwarty, gdzie w międzyczasie możemy obserwować monotonne, nudzące wręcz występy cheerliderek i reakcje pojedynczych kibiców na wynik swojej drużyny. Po połowie natomiast widzimy 2K Sports Half Time Report, czyli krótka audycja mająca na myśli zanalizowanie całej połowy oraz najlepszych graczy z obu teamów. Cały mecz ma taką otoczkę telewizyjną, która wprawiła mego ojca w zdezorientowanie w postaci rozróżnienie telewizji od gry.

W tym momencie należy przejść do opisu trybów gry, które autorzy nam przygotowali. The Assosiciation jest karierą, która pozwala nam na poprowadzenie drużyny przez cały sezon NBA z możliwością pełnego kontrolowania następnych spotkań, ustalaniem taktyk, czy udziałem w treningach drużyny. Możemy obserwować wyniki innych drużyn, jak i dokładne statystyki na temat wyników i rankingów. Każdy mecz możemy grać, ale także go symulować obserwując postępy naszego teamu, lub po prostu „wylosować”, jeśli dążymy do szybkiego zakończenia trybu. Co tutaj dziwi, to brak All Stars Weekend, który był przecież jedną z głównych atrakcji gier spod znaku EA. No troszkę szkoda, gdyż mielibyśmy tytuł prawie idealny, a tak to trzeba będzie powrócić do NBA Live 2005 na Slam Dunk Contest(za to kocham NBA!). Jeżeli nie lubimy się bawić w takie ceregiele, to szybciutko możemy zacząć zabawę w trybach Season oraz Playoffs. Pierwszy z nich to Assosiciation bez funkcji menedżerskich, a Playoffs, to przejście do finałów rozgrywek NBA, Wybieramy team, ustalamy liczbę wygranych potrzebnych do „zaliczenia” oponenta i gramy na zasadach pucharowych. Kolejną opcją jest trening, w którym możemy sobie poćwiczyć na dwóch lub osobno stylem wolnym oraz nauczyć się wykonywać rzuty wolne. Na arenie panuje tak zwane „róbta co chceta”. Mi się udało zaimitować grę w króla ustawiając czterech graczy przed linią trzech punktów i jednego obok kosza. Całość wyszła śmiesznie, tylko brakowało szóstego, do latania za piłką jak źle poleciała. Ciekawą opcją jest także możliwość zagrania meczu z drużyną Chicago Bulls. Z zdania nie wynika nic nadzwyczajnego, lecz jeśli powiem, że pojawia się skład w którym uczestniczył Michael Jordan, to wtedy ta opcja staje się gratką dla fanów kosza, zwłaszcza, że owa persona popisuje się i to aż za bardzo swymi zagraniami, co czyni mecz co najmniej ciężkim.

Osobnego akapitu wymaga jednak opcja ukryta pod nazwą Street. Jest to nic innego, jak możliwość gry w ulicznego kosza. Mamy do dyspozycji trzy „podtryby”. Pierwszy z nich to Full Court, czyli gra na pełnym boisku. Możemy wybierać wśród kilku ciekawych aren(jest nawet miejscówka w Egipcie) i standartowych pór dnia (dzień i noc, ma się rozumieć)i pogody(gramy w deszczu? Proszę bardzo). Grać możemy maksymalnie w zestawieniu 4 na 4, ale ja osobiście wolę 2 na 2. Daje to dużo możliwości taktycznych i w ogóle tak więcej przestrzeni się czuje. Rozgrywka w zasadzie się nie zmienia, a wyjątkiem jest tylko brak zasad oprócz autów. Szkoda bo autorzy mogli dodać kilka dodatkowych zagrań, wsadów, lub elementów freestylowych, które zdecydowanie urozmaiciłyby rozgrywkę. Drugą opcją jest Half Court, który różni się od fulla po prostu grą na jednej połowie (coś w stylu 1 0n 1 w NBA Live 2003). Ciekawostką natomiast jest dorzucona ciekawa opcja pod nazwą 21. Pod tym szyfrem, kryje się kultowa gra popularna na „wuefach”, którą nauczyciele zajmowali nas w trakcie omawiania koszykówki(daliby nam pograć, to nie tej). Utrudnienie tutaj polega na tym, że po każdym przejęciu piłki trzeba z nią wyjść za pierścień, bo inaczej trafienie po osobistym nie będzie zaliczone, ale tak to nie mam żadnych zastrzeżeń do tego trybu.

Ocena oprawy A/V składa się nam tu na kilka rzeczy. Grafika prezentuje się wręcz bosko jak na możliwości PS2. Wiele zawodników mogłem poznać bez żadnego zastanowienia, a i w trakcie gry nie tracą na urodzie. Areny wypadają równie dobrze, gdyż każdy z teamów ma perfekcyjnie odwzorowany stadion(może określenie na wyrost). W dodatku jeszcze dochodzi otoczka telewizyjna, która daje zaskakująco pozytywne wrażenia, o czym mówiłem wcześniej. Nie ma co także narzekać na ruchy zawodników w trakcie meczu, które są płynne i zróżnicowane. I co najważniejsze: Przez kilka miesięcy, w trakcie których gram w ten tytuł animacja w trakcie spotkań ANI RAZU NIE ZWOLNIŁA. Przy tej grafice było to dla mnie szokiem, bo taka FIFA 12 to przy tym pikuś, a potrafiła się nie raz w polu karnym przytnąć. Na ścieżkę dźwiękową składa się ponad 20 świetnie wyważonych utworów muzucznych. Znajdziemy różne rodzaje, od obowiązkowego, czarnego rapu, po amerykański rock. Także na arenie słychać fragmenty piosenek, oraz różne inne przygrywki, które mają za zadanie zagrzewać nas do boju. Warto tu wspomnieć o komentarzu, którym uraczyła nas para wynajętych spikerów. Jest on bardzo przyzwoity. Panowie bez żadnych spóźnień opisują dokładnie każdą przeprowadzaną akcję i wtrącają własne opinie na temat wielu zagrań, rzutów, czy akcji. Co dziwne nie miałem żadnego problemu z zrozumieniem takich sformułowań jak „two point play” czy „take away”(rzut z wyskokiem do tyłu). Wiem, że dla wielu taka forma komentarzu może być niezrozumiała, lecz pozostaje nam się tym zadowolić, bo wątpię, aby w następnych odsłonach pojawił się polski spiker.

Pomimo że NBA 2K11 jest jedną z ostatnich pozycji na PlayStation 2, to pomimo znacznych różnic graficznych względem odsłon PS3 i X360, klasyfikuje się na pierwszym miejscu w moim rankingu gier sportowych. Dlaczego? Przemyślany gameplay, świetna grafika i spore odwzorowanie emocji związanych z meczem NBA powodują, że jest to gra bijąca na łeb wszystkie pozycje spod znaku NBA Live. Jeśli mi nie wierzycie, to spróbujcie sami... naprawdę nie pożałujecie.

PLUSY:

- przemyślany gameplay

- ogrom trybów rozgrywki

- otoczka transmisji telewizyjnej

- świetny komentarz(mimo że angielski)

- całkiem przyjemny soundtrack

- grafika w pełni wykorzystująca możliwości PS2


MINUSY:

- trochę słabo rozwinięty tryb Street

- brak NBA All Star Weekend


Grafika: 10/10

Dźwięk: 8/10

Grywalność: 9/10

Ocena: 9+/10

PS1: Screeny w każdym tekście będą wstawione później z powodu braku czasu.

PS2: Od kilku dni moje teksty można czytać także na playstationforum.pl.
ODPOWIEDZ