Medal of Honor Underground

Recenzje gier z systemu PlayStation opublikowane na łamach serwisu PSEmu.
Awatar użytkownika
Yohokaru
Senior
Senior
Posty: 192
Rejestracja: 15 lutego 2011, 14:51

Medal of Honor Underground

Post autor: Yohokaru »

Obrazek

Tytuł gry: Medal of Honor: Underground

Wydawca: Electronic Arts

Gatunek: FPS

Rok wydania: 2000


Francja, 22 czerwca 1940 roku. 2/3 ziem francuskich znajduje się pod okupacją niemiecką, co oznacza, że staje się zależna od III Rzeszy i wypełnia wszelkie jej zobowiązania i cele. Mniej więcej w tym samym czasie powstaje Resistance – ruch oporu, którego marzeniem jest wypędzenie z ich ojczyzny hitlerowskiej krwi. Należy tam także Jacques Batiste, patriota gotowy oddać życie za wolną Francję. Organizacji nie powodzi się zbyt dobrze, ruch ma coraz mniej zaopatrzenia na walkę, dlatego Jacques decyduje się na skok na ciężarówkę z bronią. W tym celu prosi o pomoc swoją siostrę, Manon, której zadanie wydaje być się wyjątkowo proste, ma tylko kryć tyłek dobrze wyszkolonemu wojakowi, jakim niewątpliwie jest jej brat. Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Gestapo i Milicja wiedziały o planach Resistance przez co operacja się nie udała, a Jacques poniósł śmierć za ojczyznę. Nie ma już odwrotu, wszyscy muszą uciekać. Co po katakumbach, co po drukarni, skoro czołgi otoczyły już wioskę? Pozostaje tylko biec przed siebie i uciekać, bo Francja Francją już nie jest. Może kiedyś ona tu powróci, teraz trzeba pomóc innym aby nie wpadli w sidła Hitlera…

Po wszystkich cierpieniach jakie spotkały naszą bohaterkę, zostaje ona zwerbowana do OSS, które nawiązało współpracę z Resistance. Od teraz będzie narażała swoje życie, ponieważ jej marzeniem jest pokój, jej pragnieniem jest zobaczyć ojczyznę jeszcze raz, ale taką, którą znała za czasów III Republiki, o jaką walczył między innymi Jacques. Pomożemy jej w tym my, gracze którzy także mamy dosyć oglądania szczęśliwej twarzy Adolfa. W tym celu wybierzemy się w wiele zakątków Europy, walcząc z siłami Państw Osi ogniem ciężkim i przy tym wszystkim odkrywając kolejne ciekawostki, jakie ze sobą niosła II Wojna Światowa. Jesteście gotowi na niezapomnianą podróż, ku niepodległej Francji? Jeśli tak, to przedstawiam Wam Medal of Honor Underground, kawałek kodu, który nam to umożliwi.

Fabularnie MoH:U jest prequelem do pierwszej części gry. Możemy to zauważyć chociażby w tym, że doradcą i zleceniodawcą Jimmy’ego była właśnie pani Batiste. Mówiąc o samej warstwie grywalnej, zbyt wiele się nie zmieniło. Każdy kto grał w pierwsze Medal of Honor poczuje się jak w domu, ponieważ zasady zostały te same. Przygotowano dla nas siedem misji podzielonych na zazwyczaj trzy, cztery etapy. Każdą z nich poprzedza wprowadzenie w postaci krótkiego filmiku, które ma za zadanie przekazać nam powody i cele przyjazdu do konkretnego miejsca. Przed każdym etapem za to dostajemy szczegółową informację od przełożonego, którą warto przeczytać, ponieważ niestety stanowi fabułę gry i często zawiera treści, które mogą się przydać, gdy będziemy chcieli poznać bliżej miejsce bądź okoliczności w jakich akurat znajdzie się Manon. Sam dopóki się nie wgłębiłem w fabułę gry, tak naprawdę nie miałem pojęcia po co ja to wszystko robię. Dopiero po chociażby szczątkowej lekturze tekstu raportowego można było zacząć wnioskować, co się dzieje w takim zamku w Wewelsburg(Była to posiadłość Himmlera, którą strzegło mnóstwo esesmanów i jego 12 rycerzy okrągłego stołu, których także unicestwimy przechadzając się po kopii zamku). Oczywiście działa to także w drugą stronę. Osoba nieznająca języka angielskiego będzie miała problem z odbiorem tytułu, ponieważ zazwyczaj tekstu jest dużo, a polecenia w trakcie gry do prostych także nie należą. Zawsze można bawić się w poszukiwania solucji i objaśnień, ale to już przecież nie to samo.

Przechodząc do gameplay’u należy pamiętać, że jest to kalka części pierwszej z jedną ważną różnicą. Mianowicie chodzi o pojawiające się czołgi i pojazdy przeciwpancerne, przy których Panzerfaust nabija się automatycznie. Tytuł także nie jest w końcu grą, gdzie żmudnie przemierzamy poziomy od trupa do trupa. Za każdym razem, gdy coś się zadzieje na ekranie gra będzie Was zaskakiwać. I to nieważne czy to będzie natarcie pięciu Tygrysów, czy bombardowanie ulic paryskich, bo pozycja posiada mnóstwo takich smaczków, które tylko działają pozytywnie na odbiór gry jako całości. Mamy tutaj do czynienia z systemem gwiazdek, który będzie nas nagradzał za każdy poziom. Na jedną wystarczy zaliczyć poziom z wszystkimi zadaniami. Dwie gwiazdki są, gdy pominiemy trochę elementów otoczenia, które można zniszczyć. Trzy to już prawie całkowite poznanie poziomu i maksymalna nagroda. Jeśli w jednej misji zaliczymy wszystkie poziomy na trzy gwiazdki, otrzymujemy tytułowy medal oraz secret code, który może powodować zmiany w rozgrywce. Jeśli chodzi o bronie, przybywa nam tutaj głównie oręż niemiecki czyli STG44 SMG, Panzerfaust oraz „Big Joe”, bardzo cicha kusza będąca w fazie testów. Jedyną jej wadą jest stosunkowo długie przeładowanie. Na szczęście w grze użyjemy jej tylko w jednym poziomie. Ostatnią ważną kwestią w rozgrywce MoH:U jest fakt częstszego pojawiania się stojących karabinów maszynowych, które zazwyczaj zostały umieszczone w dobrych punktach, by móc z nich eliminować pojawiających się wrogów. Jedynym wyjątkiem są tutaj karabiny w Maroko, zawsze ciężko z nich było strzelać do czołgów ze względu na złe ustawienie.

Podobnie jak w części pierwszej, tak i tutaj pojawia się maksymalnie czteroosobowy tryb multiplayer. Możemy pograć w trybie Deathmatch, wcześniej dostosowując takie parametry jak czas trwania rozgrywki, zestaw broni czy mapę, na której będziemy grać. Każda z nich jest odblokowywana po ukończeniu misji i zazwyczaj opiera się na jednym z wcześniej przechodzonych poziomów, a na pewno na jego części. Moim zdaniem jest to dobry zabieg, gdyż mapy, które sprawdzały się w singlu, bardzo dobrze odgrywają swoją rolę w trybie Multiplayer chociażby ze względu na małą powierzchnię i znajomość z wcześniejszego przechodzenia. Należy jednak pamiętać, że tryb ten należy traktować tylko jako dodatek do Single Player, ponieważ w żaden sposób nie może się równać obecnym sposobom poprowadzenia w grze tego typu rozgrywki.

Oprawa A/V prezentuje się w grze bardzo dobrze, wyciska z konsoli siódme poty, prezentując przy tym klasę programistów z EA. Każdy poziom gry jest zupełnie innym doznaniem estetycznym. Można chociażby to zobaczyć na przykładzie działań w Maroko i Grecji. W pierwszym przypadku widzimy pustynie, ogromne budowle prezentujące tamte style i wojnę sił Petaina z alianckimi(pamiętna scena bombardowania dział marokańskich). Grecja to już zupełnie coś innego, działania pod przykrywką pani reporter i idealne ukazanie wojny prywaciarzy z esesmanami (Były momenty, gdzie można było stanąć i patrzeć jak Ci wzajemnie się wykończają. Cała gra jest pełna takich smaczków, które możemy zawdzięczać tylko grafikom. Twórcy także po raz kolejny postarali się o dobre udźwiękowienie gry, przez co dostaliśmy wiele utworów symfonicznych wpasowanych idealnie w specyfikę wielu poziomów. Grając na słuchawkach wielokrotnie te melodie sterowały moimi emocjami, co pokazuje jaką siłę stanowi dobrze zrobiona oprawa A/V w grze traktującej o wojnie.

Medal of Honor Underground jest pozycją, która zawsze gdzieś się ujawniała w mojej karierze gracza. Za każdym razem gdy ją przechodziłem, odkrywałem ją na nowo jednocześnie czerpiąc przyjemność z wszystkich rzeczy, które poznałem w niej wcześniej. Pozycja posiada niesamowitą warstwę fabularną wrzucającą ciekawostki z historii wszędzie gdzie się da, nieustannie zaskakujący gameplay, który stanowi ogromny skok w przód względem pierwszej odsłony. oraz dobrze wpasowaną oprawę A/V stanowiącą perfekcyjne uzupełnienie pozostałych elementów. Jedyne co mi pozostaje, to zachęcić Was do poznania losów pani Manon Batiste, bo Medal of Honor Underground jest grą, dla której teraz byłbym skłonny zakupić cały system pierwszego PlayStation, nie mając o nim żadnego pojęcia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ